Łaźnia [Beltyk]
Po całości, urlopowo, aura wdarła mi się w słowo.
Dyżurny synoptyk kraju znów wykrakał niż na haju.
Acz parawan – falochronem,
wytycza ma safety-zonę.
Niech mi ojce Wirgiljusze
nie januszą co ja muszę.
Wypoczynku trudną sztukę tu uprawiam.
Ćwiczę,
duszę.
Rzeźnia [Plażing]
Kompleks traci na wartości,
gdy na plaży – rozmaitości.
Nawet jak się nie przelewa,
równo bladzi z prawa, z lewa.
Słońce, woda i bikini
równo brązem lud obwini.
Po turnusie konsternacja – obca ponoć to karnacja.
&\*%’… (autora cyfrowe kleksy)
Wraca wiara w swe kompleksy.
Bieżnia [Smażing]
-Kapitanie!
Od A do Z, od Z do A,
Polska Polską poniewiera.
Kapitan Polska! Pan się nie trudzi!
Nic wulkanu tak nie studzi:
raz do roku All Inclusive.
Dopieszczenie wszystkich sfer
celem tego, co się nie urodził.
W interesie wielkich zer,
by po Ziemi
nie pochodził.